poniedziałek, 1 lipca 2013

Zielona łąka

Lipa wszędzie pachnie tak samo. 
Uwielbiam zapach lipy. Gdybym miała mieć kiedyś swój wymarzony mały domek z ogródkiem, to nie miałabym nic przeciwko rosnącej obok lipie. Wyłapuję ten zapach zawsze momentalnie, dopiero potem wzrokiem ogarniając rosnące wokół drzewa znajduję sprawczynię tych moich błogich sekund wonnej rozkoszy.
Odwiedzając dzisiaj pewien blog naszły mnie potem myśli i masa związanych z nimi pytań.
Jak to jest w obcym kraju? Do tej pory chłonęłam inne kraje tylko z pozycji turysty, czasem krótko- a czasem długodystansowego. Czasem obserwowałam obcy kraj przez okna hotelu, czasem goszcząc u tubylców. Zawsze jednak to było... bezpieczne? Tak, to było bezpieczne. Nie znaczy to, że w innym wypadku z kątów obcego kraju wyzierałoby jakiekolwiek zagrożenie. Turysta po prostu inaczej patrzy. Nie odczuwa emocji towarzyszących codziennemu życiu na obcej ziemi bo po prostu jest turystą. A ja dzisiaj pomyślałam, że przecież na obcej ziemi jest tak samo. Inaczej ale tak samo. Trawa jest tak samo zielona. Może tylko ludzie nie mają tam takiego nawyku jak u nas, żeby ją ciągle "malować na zielono". Kwiaty tam też kwitną tak samo. Lipa też kwitnie i pachnie tak samo.Tam też jeżdżą autobusy, tam też ludzie chodzą do pracy, tam też ludzie chorują i chodzą do lekarzy. Dzieci też chodzą do szkoły. Może tylko chleb nie smakuje tak samo ale smakować tak samo przecież nie może bo jest inny. I morze na pewno też nie pachnie jak Bałtyk bo nie jest Bałtykiem. Faktycznie przekonałam się kilka razy mając okazję poczuć zapach innego morza czy też oceanów, że Bałtyk pachnie Bałtykiem. Tak jest i już.
Wszystko to kwestia percepcji i poznawczego odbioru świata. Owszem w obcym kraju łatwo nie jest. Na pewno na początku. Wszystko jest nowe, inne, trudne, obce przecież, nieswoje. Ale przecież wszystko też zależy od naszego indywidualnego poznawania otoczenia, a co najważniejsze tworzenia wiedzy o tym otoczeniu. Naszej wiedzy. A jak ją się wykorzysta w zachowaniu, to już zależy tylko od nas. Bo to przecież tylko od nas zależy jak nasza aktywność poznawcza przetwarza wszelkie informacje z otaczającego nas świata.
Dlatego nadal będę marzyć o nowym i niepolskim domu, o normalności niepolskiego systemu i o normalnym kraju, w którym da się spokojnie żyć bo marzenia się czasem spełniają.

Kiedy robiłam tą zieloną bransoletkę, nazwałam ją w myślach "zielona łąka", gdyż ten artystyczny nieład użytych koralików kojarzył mi się właśnie z łąką, niekoniecznie pełną kwiatów. Łąką polską, niemiecką, irlandzką, jakąkolwiek. Koraliki Toho 11/o w kolorach: Opaque Rainbow Sour Apple (404), Trans- Rainbow Frosted Lime Green (164F), Dyed- Rainbow Lemon Mist (173) i Inside Color Topaz Mint Julep Lined.



 Koraliki Toho 11/o w kolorze Ceylon Lemon Chiffon (902)

 
Koraliki Toho 11/o w kolorze Inside Color Jonquil- Burnt Orange (950)


I w komplecie- wiosennie, letnio.



Dziękuję za Twoje odwiedziny. Dziękuję również za pozostawienie komentarza bo każdy jest dla mnie bardzo ważny. 
Z radością również witam nowych obserwatorów.
Jeśli chcesz się ze mną bezpośrednio skontaktować - napisz: dorjadesign@gmail.com
Możesz mnie także znaleźć na Fb a chcąc na bieżąco śledzić moje wpisy zostań obserwatorem tej strony.

Miło mi będzie gościć tu Ciebie ponownie- zapraszam.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...