Pokazywałam ostatnio niespodzianki, jakie do mnie przyjechały ze sklepu Onyks i postanowiłam tchnąć nieco życia w te cuda. Ponieważ dostałam dużo różnych i ładnych rzemieni, stwierdziłam, że warto je jakoś wyeksponować nie zasłaniając ich zbytnio żadnymi, dużymi ozdobami. A ponieważ bardzo tęsknię za wiosną, wiosenne i letnie klimaty same mi przychodziły do głowy, choć nie tylko takie bo nie tylko wiosna była moją inspiracją.
Oto, co zrobiłam z onyksowych niespodzianek. Aha, ostrzegam, będzie duuużo zdjęć :)
Wiosenno- letnia bransoletka Niezapominajka. Wykonałam ją z cieniutkich jak łodyżki
niezapominajki rzemieni w kolorze zielonym i niebieskim. Połączyłam je ozdobnym elementem- kwiatuszkiem niezapominajki wykonanym z koralików Toho oraz koralików Rose Petals, mających kształt kwiatowych listków. Jest bardzo delikatna, właśnie jak niezapominajka :)
zdjęcie z internetu |
Bransoletka w letnim klimacie- Isinia (łac.Lavendula Isinia Reach)- bo lawenda kwitnie latem. Zrobiłam ją z cieniutkich rzemieni w kolorze lawendy oraz ozdobnego
elementu modułowego, zrobionego z koralików Pinch oraz Toho.
zdjęcie zaczerpnięte z internetu |
Bransoletka Cotonya- nazwę zaczerpnęłam od łacińskiej nazwy znanej rośliny - Irgi (łac. Cotoneaster Medik),
będącej inspiracją do stworzenia tej bransoletki. Zastosowałam tutaj płaski
(4mm) rzemień, natomiast elementem łączącym i ozdobnym zarazem jest tzw.
"pandorka" zrobiona z koralików Toho oraz O- Ring w kolorze Chalk/Lava
Red, które przypominają mi owoce irgi.
Zdjęcie z internetu |
Wiecie, gdzie mieszka Bóg? Otóż "...Bóg stworzył Wielki Kanion Kolorado, ale sam mieszka w Sedonie..”, a Sedona to przepięknie położone miasto na północy Arizony. Inspiracją do stworzenia tej bransoletki było
zdjęcie tego miasta. Autorem fotografii jest Jan Whitehead, a samo miasto Sedona charakteryzuje krajobraz, który tworzą monumentalne
formacje czerwonych skał, tzw.Red Rocks. Bransoletkę zrobiłam z
drobnych koralików Toho PF Brick Red pracochłonnym ściegiem Cubic Raw, wewnątrz
którego wszyłam pleciony okrągły rzemień w kolorze czerwonej skały Red Rocks. Cała bransoletka Sedona, bo tak właśnie ją nazwałam przypomina krajobraz tych pięknych czerwonych krajobrazów.
Foto by Jan Whitehead |
Odbiegając trochę od czerwieni postanowiłam zmienić kolorystykę. Tak powstał naszyjnik Larix- inspiracją do jego wykonania było drzewo modrzewia (łac. Larix),
a ściślej mówiąc owoc tego iglaka, będący pięknie pachnącą szyszką do
której upodobnił się centralny element mojego wisiora, otoczony wokół
wyplecionym z drobnych koralików Toho Metallic Moss zielonym kołnierzem. Ponieważ najbardziej gustuję w prostocie, od razu go polubiłam :)
Zdjęcie z internetu |
I na koniec coś co zrobiłam z wielkim sentymentem.
Uwielbiam kultowy album Banco De Gaia, który nosi tytuł "Last train to the Lhasa". Często go słucham. Odgłosy
rozpędzonego pociągu i lokomotywy wiodą mnie tybetańskimi dźwiękami przez
dalekie prowincje aż do Lhasy. Tak powstał właśnie naszyjnik The train to the Lhasa, który wykonałam haftem koralikowym. Jego centrum stanowi piękny,
ozdobny kamień kolorystyką przypominający tybetańskie rejony pozbawione
zieleni. Kamień obszyłam wokół koralikami Toho w kolorach Dark Bronze, PF Galvanized Mouve i PF Galvanized Aluminium oraz O- Ring,
które dodatkowo posłużyły mi do wykonania sposobem Weroniki "łańcuszka", na którym zawiesiłam wisior.
Zdjęcie z internetu |
Pani Iwonka ze sklepu Onyks uszczęśliwiła mnie jak mało kto. Na dodatek robienie tych małych świecidełek i błyskotek było dla mnie wspaniałą odskocznią od wyjątkowo ciężkiej tym razem sesji, w której opanowanie bardzo trudnej dziedziny neuropsychologii pochłonęło większość moich intelektualnych zasobów. Takiej szansy na "odmóżdżenie" nie mogłam odpuścić a już tym bardziej zostawić na potem. No i efekt- jakiś taki mały hurcik :)). Na blogu sklepu można dowiedzieć się, jak tworzyć różną ciekawą biżuterię, a w samym sklepie można dodatkowo odkryć wiele innych ciekawych fabrykatów. Ja odkryłam następne, choć nie wiem czy porwę się znowu na taki hurcik :) Trochę umiaru droga pani, trochę umiaru ;))
Dziękuję za Twoje odwiedziny. Dziękuję również za pozostawienie
komentarza bo każdy jest dla mnie bardzo ważny. Z radością również witam
nowych obserwatorów.
Jeśli chcesz się ze mną bezpośrednio skontaktować - napisz: dorjadesign@gmail.com
Możesz mnie także znaleźć na Fb a chcąc na bieżąco śledzić moje wpisy zostań obserwatorem tej strony.
Miło mi będzie gościć tu Ciebie ponownie- zapraszam.
O matko, Dorotko! Tyle cudowności w jednym poście!:) Ależ mam ucztę dla oczu i duszy, bo po kolei sobie oglądam i podziwiam.Bransoletki są śliczne. Miałaś super pomysł na wykorzystanie rzemieni i koralików. Tylko te koraliki to rose petals a nie pip ;). Na wisior nie mogę się napatrzeć. Jest niesamowity i w przepięknej kolorystyce. No i te nazwy.... :))
OdpowiedzUsuńKasiu kochana, co ja bym bez Ciebie zrobiła :) Poprawka już naniesiona i sama nie wiem, dlaczego sobie Pipy ubzdurałam, pewnie dlatego, że je akurat oglądałam na jednej ze stron :) Dziękuję za Twoje przemiłe słowa ale pewnie taki hurcik już nieprędko się powtórzy ;)
UsuńAleż piękności i wspaniałości, na raz, na już :) Niesamowite są wszystkie wyroby, ale chyba najbardziej urzekła mnie ta prosta niezapominajkowa bransoletka - jest taka romantyczna i daje nadzieję na rychłą wiosnę! Cudo :)
OdpowiedzUsuńA wiesz Asiu, że i mnie się ona chyba najbardziej podoba? Właśnie przez to, ze jest taka delikatna, niepozorna, jakby coś w sobie miała :) Dziękuję kochana.
UsuńWow, jak dużo cudowności! Po tych bransoletkach jeszcze bardziej mi się zachciało wiosny, ale najdłużej zatrzymałam się przy ostatnim naszyjniku - coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu. Miło mi również, że do mnie zajrzałaś :)
UsuńKurcze, rzuciłaś tyle piękności w jeden post, że nie wiadomo co chwalić... najpierw :) Więc powiem, że wszystko piękne, ale te rzemyki, zwłaszcza z pinchami - bomba. Wisior - klasa, ma klimat!
OdpowiedzUsuńPost hurtowy, że nie wiem co najpierw podziwiać :) A co jedno to lepsze, ja tylko gratuluję pracowitości i weny! Małe pinche i delikatne O-ringi, pięknie się prezentują, ale poczułam też pociąg do pociągowego naszyjnika :)
OdpowiedzUsuńDorka, ale z Ciebie zdolna bestia! Zazdraszczam Ci strasznie inwencji w nazewnictwie Twoich prac. Z tego posta najbardziej urzekła mnie bransoletka Cotonya. A wiesz, z czym skojarzyły mi się jej koraliki zanim przeczytałam opis? z takimi mini kwiatkami makówkami. Super to wygląda! Pozdrawiam, Zuza
OdpowiedzUsuń